Studia za Wielką Wodą

Zapewne jeśli to czytasz, to jesteś młodym, ambitnym człowiekiem. Myślisz o studiach, najprawdopodobniej egzamin dojrzałości jest jeszcze przed tobą. Na pewno poważnie myślisz o swojej przyszłości. Chcesz być kimś, coś konkretnego osiągnąć. Nic prostszego – po prostu musisz dokonać mądrego wyboru co do studiów.

Wielce godne rozważenia są studia zagraniczne. Nie znaczy to, że uczelnie w Polsce są złe – co to, to nie. Po prostu, w dalszym ciągu uczelnie zachodnie oferują większe szanse rozwojowe i lepsze perspektywy zawodowe po ukończeniu takiej czy innej uczelni.

Ponadto, uczelnie zachodnie to nie tylko te w Europie. Bo czy nie warto na przykład pomyśleć perspektywicznie i wybrać studia w Stanach?

I to nie w „stanach” środkowoazjatyckich, typu Kazachstan czy Turkmenistan. Nie – mowa tu o Stanach Zjednoczonych Ameryki, czyli kraju za Wielką Wodą. Jak wielu mówi – Kraju Możliwości.

Studia w Stanach Zjednoczonych są naprawdę szansą na uzyskanie świetnego – respektowanego na całym świecie – wykształcenia, ale także doskonałym egzaminem z życia. Nie muszę chyba mówić, ile daje taki wyjazd nie tylko do innego kraju, ale i na inny kontynent. W dodatku jeśli fascynujesz się szeroko pojętą kulturą amerykańską – takie studia to dla ciebie jedyna szansa, aby poznać ją z bliska i dogłębnie.

Szkopuł w tym, że nie jest łatwo się tam dostać – nie tylko na konkretny uniwersytet. Jak wiadomo, system wizowy wciąż obowiązuje – nawet dla ponoć „największych sojuszników” USA. Na szczęście ty, jako student, taką wizę dostaniesz szybciej i sprawniej niż zwykły obywatel naszego kraju. Oczywiście, staraj się o nią dopiero wtedy, gdy zostaniesz przyjęty na wybrane studia. A gdzie się możesz o nią starać? Rzecz jasna w Konsulacie USA na podstawie formularza wystawionego przez uczelnię. Z reguły takie wnioski rozpatrywane są pozytywnie.

Warto – a nawet trzeba – postarać się o miejsce na amerykańskich studiach nawet półtora roku przed ich rozpoczęciem. Twoim obowiązkiem jest ponadto zdanie certyfikatu TOEFL z języka angielskiego oraz testów SAT – czyli ichniej matury. Do tego – nieco podobnie jak w przypadku uniwersytetów brytyjskich – należy napisać swoisty list motywacyjny pod nazwą personal essay, w którym to uwypuklimy nasze dotychczasowe osiągnięcia i uzasadnimy, dlaczego chcemy podjąć studia na tym konkretnym uniwersytecie. Koniecznie poświęć temu należytą uwagę, gdyż to właśnie od tej pracy zależy twoje przyjęcie lub jego brak. Nie zawsze tak jest, ale w większości przypadków. Mogą się przydać również listy polecające od nauczycieli, którzy uczyli cię w ostatniej szkole, do której uczęszczałeś – lub też uczęszczałaś. No i zadbaj o swoją średnią – Amerykanie bardzo pilnie zwracają na to uwagę.

W Stanach Zjednoczonych – co może lekko dziwić polskiego studenta – obowiązuje system dwusemestralny. Nie zawsze, ale w większości przypadków tak. Wtedy to semestr zimowy rozpoczyna się już na przełomie sierpnia i września i trwa do końca grudnia, natomiast semestr letni trwa od przełomu stycznia i lutego do maja. W niektórych przypadkach rok akademicki dzieli się na trzy semestry po dziesięć do jedenastu tygodni każdy. Dla nas, Polaków jest to zupełne novum. Ważnym elementem amerykańskich studiów jest też tak zwany shopping period, czyli tak jakby „okres zakupowy”. Co to za zwierzę i z czym się to je? Te pięć dni to prawie że totalna samowolka dla każdego studenta – można uczęszczać na wszystkie zajęcia i wykłady, tudzież przeglądać sylabusy i listy lektur. Odbywa się to na początku każdego semestru, a dopiero po tym każdy student może opracować swój indywidualny plan zajęć w oparciu o wybór tego, co będzie dla niego najbardziej odpowiednie.

Co się tyczy zakwaterowania, to na pewno słyszałeś – lub słyszałaś – na temat kampusów. Te – znane nam doskonale z amerykańskich filmów – amerykańskie odpowiedniki akademików oferują zazwyczaj bardzo wysoki standard. Nasze akademiki a amerykańskie kampusy – to tak jakby niebo a ziemia. Oczywiście, akademiki to ziemia, żeby nie było. Zamieszkanie w kampusie będzie dla ciebie zapewne bardzo interesującym doświadczeniem – szczególnie ze względu na atmosferę tam panującą, a także często organizowane różnego rodzaju imprezy, prezentacje naukowe oraz zawody. Kto wie, może poszczęści ci się na tyle, żeby dostać się do jednego z uczelnianych bractw? Nie jest to łatwe, ale za to jakie opłacalne…

Nie chcę cię straszyć, ale jedną z podstawowych trudności zapewne będzie dla ciebie wybór odpowiedniej uczelni. W Stanach Zjednoczonych bowiem jest ich zatrzęsienie, a w dodatku każda specjalizuje się w czym innym. Chyba znane ci jest pojęcie Ivy League. Jest to grupa siedmiu najbardziej prestiżowych amerykańskich uczelni, za miejsca w których studenci – tak z USA jak i z reszty świata – dosłownie daliby się pokroić. Należą do niej takie znakomite uczelnie, jak Harvard, Princeton, Yale, Columbia, Dartmouth, Cornell oraz University of Pennsylvania. Niestety – nie ma nic za darmo, a wyżej wymienione uniwersytety szczególnie się cenią, jeśli chodzi o czesne. Na szczęście jednak obcokrajowcy mają sprawę trochę bardziej ułatwioną – kosztem „prawie rdzennych” Amerykanów. Mogą bowiem ubiegać się o różne dotacje i najczęściej szybciej je uzyskują, niż ich potencjalni amerykańscy koledzy.

To zapewne kwestia finansowa odstręcza cię od studiów w USA. Fakt, tanie nie są, a szczególnie zaś te spod znaku Ivy League, lecz zagraniczni studenci mogą liczyć na cały szereg różnego rodzaju stypendiów i zapomóg, które pokryć mogą nie tylko czesne, ale i pozostałe koszta utrzymania. Jeśli nie uda ci się ze stypendium, zawsze możesz poszukać pracy – w USA naprawdę o nią nietrudno, a plany zajęć są układane tak, aby w razie czego móc pogodzić pracę ze studiami. Możesz także zaciągnąć kredyt studencki – o ile nie odstraszą cię formalności. Dzięki kredytowi studenckiemu możesz się skupić na nauce i życiu studenckim, a na jego spłatę masz dwadzieścia lat.

Śmiało zatem obierz kurs na zachód i ruszaj w stronę Nowego Świata, po nowe życie. Powodzenia!

https://www.eduranking.pl/

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here